Jack Thorne, John Tiffany - Harry Potter i Przeklęte Dziecko

Cześć, witajcie w sierpniowej opinii, teoretycznie przeczytałem tę książkę ostatniego dnia lipca ale z racji iż tamten miesiąc był i tak zapchany książkami a wy i tak przeczytacie to w sierpniu więc niech będzie, liczone na ten miesiąc.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okładka:


Wydawnictwo: Media Rodzina
Premiera: 22 październik 2016

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Opis marketingowy:

Książka nagrodzona tytułem Książki Roku 2016 lubimyczytać.pl w kategorii Fantastyka młodzieżowa.
Harry Potter nigdy nie miał łatwego życia, a tym bardziej teraz, gdy jest przepracowanym urzędnikiem Ministerstwa Magii, mężem oraz ojcem trójki dzieci w wieku szkolnym.
Podczas gdy Harry zmaga się z natrętnie powracającymi widmami przeszłości, jego najmłodszy syn Albus musi zmierzyć się z rodzinnym dziedzictwem, które nigdy nie było jego własnym wyborem. Gdy przyszłość zaczyna złowróżbnie przypominać przeszłość, ojciec i syn muszą stawić czoło niewygodnej prawdzie: że ciemność nadchodzi czasem z zupełnie niespodziewanej strony.

źródło opisu: materiały wydawnictwa

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Opinia:
 Ta książka jest świetnym przykładem jak marketing może skrzywdzić produkt. Otóż książka jest reklamowana jako ósmy tom serii oraz a nie autorska wizja innych postaci. Zauważcie również iż z tej grupy autorów J.K. Rowling jest napisana dużo większą czcionką tak by ludzie nie zwrócili uwagi iż cały scenariusz jest tylko "na podstawie oryginalnej serii" a sama autorka nawet nie wiem czy brała udział jako konsultantka. Tak naprawdę to książce bliżej do fan fiction niż kolejnej części. I jako taka dużo więcej można jej wybaczyć. Ponieważ gdyby naprawdę była to kontynuacja to musiałbym przyczepic się do zachowania postaci Harrego, Rona, Hermiony i Giny. Są tak bardzo inni niż to miało miejsce w oryginalnej serii. Nawet tym krótkim epilogu na końcu Insygni Śmierci, że możnaby powiedzieć iż są to całkiem inne osoby. Jednakowoż jako fan fiction jest całkiem interesujący i godny polecenia. Może i jest kilka uwag, ale są one spowodowane tym, że nie czytam scenariuszy i przyzwyczajony jestem do niektórych elementów z książek. Jak na przykład opisy miejsc czy elementów które w na desce teatru są pokazywane przez ekspresję aktorów i sposób w jaki grają daną scenę. Scenariusz mimo swoich ponad 300 stron tak naprawdę nie jest obszerna i gdyby rozlokować go jak zwykłą książkę to nie wiem czy nie miałaby ich mniej niż dwieście tak więc jest to ciekawa lektura na jeden wieczór.

Komentarze