Cześć ekipa, w grupie do której należę było pewne ciekawe wyzwanie Postanowiłem przystąpić do niego. W skrócie chodzi o to, aby stworzyć opowiadanie z użyciem pewnych słów. Forma, długość, tematyka opowiadania, to wszystko zależy od waszej intencji.
-------------------
A zatem słowa które zostały dla mnie wybrane:
hotel, sługa, karabin, terrarium, rolnik
-------------------
A teraz opowiadanie które mi wyszło ;)
Stoję oparty na poręczy tarasy wpatrując się w bezkresne winnice. Moje oczko w głowie, to dzięki nim moje wina podbiły Europę. Uśmiecham się do siebie i nie odrywając od nich wzroku przesuwam prawą rękę w poszukiwaniu szklanki z zimnym napojem. "Twórca win który nie pije alkoholu nie przebije się w tej branży", mówili. A teraz, mam tak wielki dom i tyle osób w nim, że czasem mam wrażenie mieszkania w hotelu. Znajdź sobie inne zajęcie, ten rynek jest już zajęty. Chciałbym teraz zobaczyć ich miny. Słyszę za sobą kroki, nie odwracam się bo chwilę później rozlega się pytanie "dolać panu jeszcze", odpowiadam, że nie trzeba i pytam dlaczego tu jest skoro ma dziś wolne. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła
- Jestem twoim sługą. Gdzie mam być?
- Nie jesteś sługą - odpowiadam - Czemu tak się upieracie przy tych określeniach?
- Wybacz, to taki nawyk. Na stole są listy od dziewczyn którym dałeś nowe życie.
- Czytałeś?
- Nie, przecież są zaklejone. Wiesz tajemnica korespondencji i te sprawy.
- Na przyszłość pamiętaj, że masz moje pozwolenie na ich sprawdzanie. Nie ma w nich nic co musiałbym ukrywać przed wami. - odparłem w wmaszerowałem do środka. Zamknąłem drzwi oraz uruchomiłem klimatyzację. Przez chwilę delektowałem się delikatną chłodną bryzą. Urządzenie ustawione jest tak by omijało moje drugie oczko w głowie. Duże terrarium z dziesięcioma wężami w osobnych akwariach. Może akwaria to nie jest dobre stwierdzenie. Każdy ze zwierzaczków w swoim miejscu mikroklimat własnego naturalnego środowiska i są one takiej wielkości, że mogą po nim swobodnie się poruszać. Wydałem na nie ponad pół miliona euro ale nie żałuje tej kwoty. Możecie mówić, że to takie moje małe zboczenie. Mijam terrarium i podchodzę do stolika z listami. Dziwne, uderzyła mnie myśl. Wszystkie dziewczyny wysłały list w tej samej chwili? Otwieram pierwszy w którym jest tylko jedno zdanie "Pozdrowienia od szefa, nie zadzieraj z nim". Ten sam tekst był w każdym liście, kiedy odłożyłem ostatni usłyszałem za sobą dźwięk przeładowywanego karabinu i głos.
- Nie trzeba było zabierać szefowi jego zabawek.
- Zabawek?! - mówię obracając głowę o dziewięćdziesiąt stopni - to ludzie, nie można tak ich traktować.
- To inwestycja, a ty mu je zabrałeś zanim zarobiły na siebie. Dobrze je ukryłeś ale twym błędem była zbyt wielka pewność siebie.
- A mówisz mi to ponieważ?
- Ponieważ już tego nie naprawisz. Jeśli cię to pocieszy umarły szybko, cicho i czysto. Żegnaj. - wypowiedziawszy ostatnie słowo oddał sześć pojedynczych strzałów w moim kierunku. Zabawne myślałem, że bycie zastrzelonym bardziej boli a może to jakaś specyficzna amunicja. Umarłem praktycznie na miejscu, nawet nie pamiętam momentu gdy moje bezwładne ciało uderzyło w podłogę. Napastnik wyszedł nie zauważony przez nikogo, niczym duch. Nawet rolnicy pracujący przy moich winach byli tak zajęci, że nie słyszeli strzałów ani nie zwrócili uwagi na niego. Moje ciało leżało tak przez dwa dni aż sprzątaczka zaniepokojona brakiem reakcji na pukanie oraz jej pytanie "czy wszystko w porządku", odnalazła je. Jej krzyk spłoszył wszystkie ptaki w promieniu dwudziestu metrów.
---------------------------
W tym wyzwaniu osoby mające bloga zostały parowane i to pary wybierały słowa z listy. Za słowa dziękuję Ali z bloga http://thesciuwa.blogspot.com/
Dziękuje również Grupie Warsztatowej dla Pisarzy oraz Joanie za świetny pomysł i życzę więcej takich ;) https://www.facebook.com/groups/1034377846666832/
-------------------
A zatem słowa które zostały dla mnie wybrane:
hotel, sługa, karabin, terrarium, rolnik
-------------------
A teraz opowiadanie które mi wyszło ;)
Stoję oparty na poręczy tarasy wpatrując się w bezkresne winnice. Moje oczko w głowie, to dzięki nim moje wina podbiły Europę. Uśmiecham się do siebie i nie odrywając od nich wzroku przesuwam prawą rękę w poszukiwaniu szklanki z zimnym napojem. "Twórca win który nie pije alkoholu nie przebije się w tej branży", mówili. A teraz, mam tak wielki dom i tyle osób w nim, że czasem mam wrażenie mieszkania w hotelu. Znajdź sobie inne zajęcie, ten rynek jest już zajęty. Chciałbym teraz zobaczyć ich miny. Słyszę za sobą kroki, nie odwracam się bo chwilę później rozlega się pytanie "dolać panu jeszcze", odpowiadam, że nie trzeba i pytam dlaczego tu jest skoro ma dziś wolne. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła
- Jestem twoim sługą. Gdzie mam być?
- Nie jesteś sługą - odpowiadam - Czemu tak się upieracie przy tych określeniach?
- Wybacz, to taki nawyk. Na stole są listy od dziewczyn którym dałeś nowe życie.
- Czytałeś?
- Nie, przecież są zaklejone. Wiesz tajemnica korespondencji i te sprawy.
- Na przyszłość pamiętaj, że masz moje pozwolenie na ich sprawdzanie. Nie ma w nich nic co musiałbym ukrywać przed wami. - odparłem w wmaszerowałem do środka. Zamknąłem drzwi oraz uruchomiłem klimatyzację. Przez chwilę delektowałem się delikatną chłodną bryzą. Urządzenie ustawione jest tak by omijało moje drugie oczko w głowie. Duże terrarium z dziesięcioma wężami w osobnych akwariach. Może akwaria to nie jest dobre stwierdzenie. Każdy ze zwierzaczków w swoim miejscu mikroklimat własnego naturalnego środowiska i są one takiej wielkości, że mogą po nim swobodnie się poruszać. Wydałem na nie ponad pół miliona euro ale nie żałuje tej kwoty. Możecie mówić, że to takie moje małe zboczenie. Mijam terrarium i podchodzę do stolika z listami. Dziwne, uderzyła mnie myśl. Wszystkie dziewczyny wysłały list w tej samej chwili? Otwieram pierwszy w którym jest tylko jedno zdanie "Pozdrowienia od szefa, nie zadzieraj z nim". Ten sam tekst był w każdym liście, kiedy odłożyłem ostatni usłyszałem za sobą dźwięk przeładowywanego karabinu i głos.
- Nie trzeba było zabierać szefowi jego zabawek.
- Zabawek?! - mówię obracając głowę o dziewięćdziesiąt stopni - to ludzie, nie można tak ich traktować.
- To inwestycja, a ty mu je zabrałeś zanim zarobiły na siebie. Dobrze je ukryłeś ale twym błędem była zbyt wielka pewność siebie.
- A mówisz mi to ponieważ?
- Ponieważ już tego nie naprawisz. Jeśli cię to pocieszy umarły szybko, cicho i czysto. Żegnaj. - wypowiedziawszy ostatnie słowo oddał sześć pojedynczych strzałów w moim kierunku. Zabawne myślałem, że bycie zastrzelonym bardziej boli a może to jakaś specyficzna amunicja. Umarłem praktycznie na miejscu, nawet nie pamiętam momentu gdy moje bezwładne ciało uderzyło w podłogę. Napastnik wyszedł nie zauważony przez nikogo, niczym duch. Nawet rolnicy pracujący przy moich winach byli tak zajęci, że nie słyszeli strzałów ani nie zwrócili uwagi na niego. Moje ciało leżało tak przez dwa dni aż sprzątaczka zaniepokojona brakiem reakcji na pukanie oraz jej pytanie "czy wszystko w porządku", odnalazła je. Jej krzyk spłoszył wszystkie ptaki w promieniu dwudziestu metrów.
---------------------------
W tym wyzwaniu osoby mające bloga zostały parowane i to pary wybierały słowa z listy. Za słowa dziękuję Ali z bloga http://thesciuwa.blogspot.com/
Dziękuje również Grupie Warsztatowej dla Pisarzy oraz Joanie za świetny pomysł i życzę więcej takich ;) https://www.facebook.com/groups/1034377846666832/
Komentarze
Prześlij komentarz
Ta sekcja należy do Was. Zostawcie ślad po sobie ;)