Retrospekcje - Zerwane Więzy - Koszmar

To co przeczytacie poniżej miało być dodane pierwotnie do projekty Zerwane Więzy, jako sny a raczej koszmary głównej bohaterki. Jednak wtedy czułem, że za wcześnie dla mnie by o tym pisać. Poniższy opis został troszkę przeze mnie ocenzurowany. Wersja która byłaby w książce emanowałby bardziej dokładnymi opisami a mężczyzna, nazywany również napastnikiem nazywał kobietę w sposób delikatnie mówiąc wulgarny. Te sny kobiety nie wszystkie byłyby takie. Niektóre z nich byłyby weselsze, pokazujące ją przed tym jak znalazła się w pomieszczeniu.


Mężczyzna chwyta ją lewą dłonią za policzki, ściska mocno że otwiera lekko usta a z jej oczu płyną łzy. Próbuję go prosić, nawet błagać by przestał lecz z jej ust wychodzi tylko niezrozumiały szmer. Napastnik cały czas trzymając ją wolną dłonią brutalnie zdziera z niej ubranie po czym podnosi ją tak, że tylko palcami dotyka zimnej, kamiennej podłogi. Zbliża ją do siebie, po czym odzywa się a w jego głosie słychać było pogardę oraz złość. “Należysz do mnie. Dopóki tego nie zrozumiesz ten pokój będzie, całym twoim światem. Istniejesz tylko by zadowalać mnie w każdy możliwy sposób i nic innego się dla ciebie nie liczy”. Gdy wypowiedział ostatnie słowa puścił jej usta i natychmiast uderza w twarz z taką siłą, że kobieta upada na ziemię a uderzony policzek zaczyna pulsować czerwienią, mężczyzna podchodzi do niej i kładzie na tym miejscu swoją stopę uzbrojoną w ciężki but, jakiego nie powstydziliby się żołnierze wysyłani na misje w teren bagienny. “Nie pozwoliłem ci wstawać!!”, krzyczał po czym na jej nagie, niczym nie zakryte pośladki, bez żadnego ostrzeżenia spadły uderzenia. Nie bił ręką, nie, uderzał biczem zakończonym dużą ilością włosków o szerokości żyłek jakie stosują wędkarze. Wraz z pierwszym uderzeniem kobieta zawyła z bólu, napastnik w odpowiedzi przycisnął jej twarz mocniej do podłoża krzycząc “Nie, pozwoliłem ci się odzywać. Za karę oberwiesz dodatkowe razy”. Uderzał ją tak aż jej bicz był cały czerwony a jej pośladki oraz plecy ślady uderzeń. Rzucił bicz w kąt, zabrał swój but z jej twarzy, złapał za włosy i podciągnął pod ścianę. Zamknął na jej szyi metalową klamrę tak ciasno, że nawet przełykanie sprawiało jej trudności. Od klamry biegły dwa łańcuchy w pionie, oba były tak przymocowane, że jedyną możliwą pozycją była na czworaka. Mężczyzna szarpnął ją za włosy do tyłu aż jęknęła po czym powiedział “Masz szczęście, że się spieszę. Twoją tresurę zaczniemy jutro”. Po czym wyszedł z pomieszczenia gasząc jednocześnie samotną żarówkę zwisającą smutno na kablu. Gdy do kobiety doszło, że jest sama oraz jaki los ją czeka w najbliższej przyszłości, zapłakała podejrzewając, że dzisiejsze łzy to początek całego słonego oceanu który wypłynie z jej oczu w najbliższej przyszłości.

Komentarze