Detektyw - najnowszy projekt

Wiecie, od dłuższego czasu chcę wrócić do gatunku kryminał-akcja, jednak chciałbym przemycić tam również swoje doświadczenia z innych projektów. Nie mam pojęcia ile czasu projekt mi zajmie, czy w ogóle dojdzie do skutku? Czy uda mi się znaleźć na niego czas? Ale wiecie, gdy człowiek jest uzależniony od takiej czynności to źle się czuję gdy nie spisze swoich pomysłów, czy w inny sposób nie odda się swemu nałogowi. Mam nadzieję, że nie obrazicie się gdy nazywam swoją pisaninę uzależnieniem ale tak naprawdę gdy mam "odwyk" od tej czynności to później w trakcie pisania czuję się jak na haju. Ale wracając do projektu. Dostaniecie jego prolog i pierwszy rozdział [gdy go stworzę], a konkretnie jego surową wersję, i nic więcej chyba, że projekt zostanie anulowany bądź wstrzymany, ale nie skreślajmy go z góry. Kto wie może uda się go doprowadzić do końća. Tym razem cała książka będzie tylko jedną sprawą a nie tak jak w tej wydanej kilkoma. Niech was nie zwiedzie tytuł, nie ma on nic wspólnego z Stefanem Mark. Przeszłość tego bohatera jest tajemnicą [nawet dla mnie], i będę poznawać go wraz z rozwijaniem się projektu. Mam nadzieję, że cwaniak nie wprowadzi mnie w błąd, lepiej aby tego nie robił ponieważ potrafię być dla swoich postaci mściwy ;)


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Detektyw: Zaginiona 
(tytuł tymczasowy)

Prolog

Obudziła się w jakimś dziwnym pomieszczeniu bez okien leżąc na boleśnie cienkim materacu a obok niej leżał również cienki koc. W pomieszczeniu gdzie się znajdowała był otwór jakby na drzwi a za nim toaletę z ubikacją i umywalką. Jedynymi drzwiami były metalowe z zasuwanym otworem kojarzące się z takimi w więzieniach. Kobieta na drżących nogach podeszła do drzwi, jednak nie mogła sprawdzić czy są otwarte gdyż nie miały one klamki. Wtem drzwi się otworzyły i do środka weszły trzy postacie w maskach zwierząt. Kobieta odruchowo chciała skoczyć do drzwi jednak dwoje z nich złapało ją za ręce i brutalnie rzucili na materac tak, że upadła na plecy. Trzecia z postaci podeszła do niej i zanim w ogóle zareagowała postać złapała ją za gardło tak, że z trudem łapała powietrze i powiedzała "od dziś, to jest cały twój świat. Dziś dostaniesz jedzenie lecz od następnego razu będziesz musiała o nie prosić. I lepiej żebyś się do tego przykładała", puścił ją a kiedy wstał kopnął ją mocno w brzuch tak, że krzyknęła. Następnie rzucił na podłogę miskę coś do niej wrzucił i śmiejąc się dołączył do towarzyszy czekającymi na niego przy drzwiach. Gdy drzwi z hukiem zamknęły się, dziewczyna podczołgała się do miski przysunęła do siebie po czym natychmiast odsunęła. "Dali mi żarcie dla psów", po czym odsunęła miskę jak najdalej od siebie, wciąż trzymając się za brzuch podeszła do materaca i rzucając się na niego zapłakała bojąc się, że nie jest to pierwszy raz kiedy łzy biorą górę nad nią.

Rozdział 1

Przy barze, jak codziennie o tej porze siedział mężczyzna, przed sobą miał butelkę piwa wraz ze szklanką. Od pewnego czasu jego dzień wyglądał tak samo, na trzy-cztery godziny przed zamknięciem przychodził do baru zamawiał butelkę piwa i tak siedział przed nią. Zmieniała się tylko ilość wypitego trunku, niekiedy była to połowa lub jedna trzecia a raz w roku cała. Następnie siedział tak aż do zamknięcia lokalu, opuszczając go wraz z ostatnimi pracownikami. Do nikogo się nie odzywał, nie wszczynał awantur tylko tak siedział w samotności. Wszystko zmieniło się kiedy do baru weszła pewna kobieta która po zlustrowaniu mężczyzny spytała kelnerki "która to butelka", pracownica odrzekła jej, że pierwsza a on od około półtorej godziny siedzi tak nawet nie pijąc tego co ma w szklance. Kobieta widocznie była usatysfakcjonowana taką odpowiedzią ponieważ podeszła do mężczyzny, usiadła naprzeciwko niego i cichutko zastukała w blat stołu aby zwrócić na siebie uwagę. Mężczyzna podniósł wzrok a ona powiedziała wtedy:
- Czy pan jest tym który znajduje zaginione osoby?
- Już nie. - po czym uznając, że dyskusja skońćzona spuścił wzrok.
- Ale na policji mówili, że jest pan najlepszy. Pokazywali mi pana zdjęcie. Powiedzieli, że jest pan ostatnią szansą dla mojej córki. Proszę, pan nie wie jak ja się teraz czuję... - zaczęła kobieta ale ten uciszył ją gestem, unosząc dłoń.
- Proszę pani. Myśli pani, że dlaczego jestem w tym miejscu. By zapomnieć. Nie ważne co człowiek robi, lub jak bardzo chce coś zrozumieć. To zawsze unika. - mężczyzna zamilkł, po czym przyglądając się kobiecie dodał – Zaginęła pani córka? Kiedy? Dzień temu? Dwa? Pewnie została na noc u koleżanki ponieważ nie chciała po imprezie wracać do domu i teraz ją odsypia.
- Ależ pan jest cyniczny. - oburzyła się kobieta – Moja córeczka jest grzeczną dziewczynką i gdy już jest na imprezie to zawsze dzwoni do mnie.
- Nie cyniczny, lecz realistyczny. - podsumował – ale w porządku. Podam pani trochę statystyk. Wie pani, że najczęściej osoby zaginione odnajdują się same na drugi bądź trzeci dzień. A gdy tak się nie dzieje to i tak najczęściej szuka się ciała ponieważ tak jest najpewniej. Wie pani ile osób szukałem? Ponad tysiąc. A wie pani ile znalazłem? Mniej niż sto z czego tylko dwanaście żywych. Niech mi pani nie mówi, że jej córka była inna. Grzeczna, uczynna, pilna, skora do niesienia pomocy i tak dalej. Wszyscy rodzicie tak mówią o dzieciach, zwłaszcza tych o których nic nie wiedzą. Zajęci własną pracą myślą, że ich dziecko jest w pokoju i jak to zwykle "nic nie robi"- mówiąc to mężczyzna zrobił gest cudzysłowia – nie zna pani nawet połowy zmartwień swojej córki. Chce pani się czegoś dowiedzieć? Proszę pójść do jej chłopaka, koleżanek i tak dalej. Zobaczy pani wtedy jak diametralnie zmieni się jej obraz.
- Może i tak, ale proszę. Niech pan jej poszuka. Policja wysłała mnie do pana ponieważ mówią, że mają związane ręce. Że mają swoje procedury a komendant krzywo patrzy na ich naciąganie.
- Czyli po tylu latach jeszcze mnie pamiętają. - powiedział mężczyzna, bardziej do siebie niż kogokolwiek innego – No dobrze, ale muszę panią ostrzec, że nie zajmowałem się żadną sprawą od ponad roku. Musiałbym odświeżyć swoje kontakty. Ma pani przy sobie aktualne zdjęcie córki? Może powiedzieć mi co według pani robiła w dzień zaginięcia?
- Porwania. - wpadła w słowo kobieta.
- Porwania? Na jakiej zasadzie pani tak twierdzi? Porywacze się skontaktowali?
- Mówi pan jak policjant. Nie, nie skontaktował się za mną nikt ale no wie pan jesteśmy dość zamożną rodziną. Ja i mąż prowadzimy dobrze prosperujące firmy i ...
- Tak, jak mówiłem. Byliście zajęci pracą i nie wiedzieliście co robi wasze dziecko przez całe dnie.
- Nie, naprawdę. No, po prawdzie to byliścmy zajęci, ale wiedzieliśmy co robi Kasia. Sama ją wychowałam, nie zatrudniałam żadnej pomocy. To ja jestem matką i razem z mężem zajmowaliśmy się nią i nie zwalaliśmy opieki nad nią innym ludziom.
- Wcale tak nie twierdzę. No więc, ma pani zdjęcie i jest gotowa na powiedzenie mi gdzie córka była ostatnio widziana?
- Tak. - odparła kobieta wyciągając z torebki zdjęcie – Ta fotografia została zrobiona dzień przed jej zniknięciem – widać było, że ostatnio słowo przychodziło jej z trudnością – Kasia miała jechać z kolegami na szkolną imprezę, wyszła z domu ale jej samochód nie dojechał na miejsce.
- Jakie to auto?
- BMW Coupe, w kolorze ciemnoniebieskim, mąż mówi, że kolor auta się zmienia w zależności kiedy się patrzy i przechodzi od niebieskiego aż do czarnego. No więc w drodze na zabawę Kasia miała spotkać się z przyjaciółmi jednak żaden z nich również jej nie widział. Dzwoniłam do każdego z nich wcoraj i mówili, że Kasia umówiła się z jakimś mężczyzną, ale nigdy go nie widzieli ani nie słyszeli. On ją porwał. Prosze odnaleźć moją córeczkę.
- Proszę zapisać mi imiona, nazwiska oraz adresy przyjaciół oraz miejsce gdzie miała odbyć się ta zabawa.
- Ja, nie pamiętam ich adresów. Może zadzwonię do pana i podam wszystko jak już sprawdzę – zgodziłem się i wymieniliśmy się numerami – a tak w ogóle to jak mam do pana mówić?
- Obojętnie, tak jak teraz lub per "detektywie", albo bezpośrednio na "ty". Nie będę pani okłamywał. Jest kilka różnych możliwości i postaram się znaleźć ją żywą jednak szansę są raczej marne. Jest już późno, wie pani co? Proszę mi zostawić swój adres a ja postaram się rano do państwa przyjść i zabrać dane które mi pani przygotuje. Jeśli przypomni się pani coś albo córka odezwie się, proszę niezwłocznie mnie powiadomić.
- Dobrze detektywie.
Po tej rozmowie oboje jednocześnie wstali wymienili grzecznościowe uściski dłoni a za drzwiami lokalu rozeszli każde w swoim kierunku. Mężczyzna gdy tylko pojazd kobiety zniknął za zakrętem spojrzał na zdjęcie przedstawiającą zaginioną. Nastolatkę, a raczej młodą kobietę o bordowych, prostych i długich włosach, intensywnie zielonych oczach i pełnych ustach które nie potrzebowały szminki.
Kiedy wrócił do domu to pierwsze co zrobił to rozebrał się i wsedł pod prysznic. Gdy już przebrał się po tym szybkim odświeżeniu przypiął zdjęcie do tablicy i napisał obok niego zaginiona? Porwana? Motyw? Świadkowie? Czas zajścia? Nie wiedział dlaczego przyjął to zlecenie, może naprawdę tego było mu trzeba. A może przyczyną było to, że pani komendant nadal jest taka jaką ją zapamiętał a policjanci zapamiętali jako dość dobrego mimo wielu jego wyskoków i pewnych zdarzeń z przeszłości które nie świadczą o nim zbyt dobrze.

- Dobra. - powiedział głośno do samego siebie, czasami łatwiej mu było myśleć podczas prowadzenia głośnej dyskusji sam ze sobą – cas obmyślić plan zajęć.

Komentarze