Fragmenty
Ciało
Gdy otrzymałem komunikat o
znalezionym nowej ofierze byłem akurat na przerwie w restauracji
samoobsługowej. To znaczy samemu się wybiera posiłki które osoba odpowiedzialna
umieszcza na talerzu a po zapłaceniu przynosi do stolika. Jako, że byłem po nocnej
zmianie i bez śniadania wziąłem duszona golonka w kapuście z kartoflami, a do
tego mocną kawę. Gdy kelnerka przyniosła mi zamówienie z uśmiechem
przeznaczonym dla wszystkich klientów, odwzajemniłem go. Udało mi się zjeść
tylko połowę zamówienia gdy zadzwonił telefon z komunikatem. Natychmiast udałem
się na miejsce.
Aleja Dobrodziejstwa, zapuszczone budynki, szyby porozbijane, zniszczone latarnie. Przychodzą tu wszyscy ludzie którzy chcą coś ukryć lub przed kimś schować. Przed jedną z kamienic stoją cztery radiowozy i jeden samochód nieoznakowanych. Zaparkowałem i wyszedłem z auta. Podeszło do mnie troje naukowców i powiedzieli, że ciało jest na trzecim piętrze dostali rozkaz zabezpieczyć i nie ruszać do mojego przybycia.
Za drzwiami było czteropokojowe mieszkanie. W głównym pokoju na środku leżało ciało młodej kobiety. Westchnąłem wyjąłem dyktafon i zacząłem nagrywanie.
"Dwudziesty trzeci lipca godzina dwunasta dwanaście, mówi komisarz Marek Mrowak. Ofiary należy do rasy białej, kobieta w wieku dwadzieścia pięć - trzydzieści lat. Wzrost, wyjmuję miarkę, sto siedemdziesiąt dwa centymetry. Dłoń prawa otwarta, dłoń lewa zaciśnięta, stężenie pośmiertne uniemożliwia dokładniejsze przyjrzenie się przedmiotowi. Na nadgarstkach ślady otarć sugerujących więzy, na nogach powyżej kostek ten sam ślad. Coś błyszczy na brzuchu ofiary. Biorę lampę na ultrafiolet i przykładam do brzucha, Pojawia się napis "Oto dama trefl, pozostało jeszcze jedenaście kart". Hazardzista. Potrzebuje kogoś kto rozwiążę tę zagadkę".
Aleja Dobrodziejstwa, zapuszczone budynki, szyby porozbijane, zniszczone latarnie. Przychodzą tu wszyscy ludzie którzy chcą coś ukryć lub przed kimś schować. Przed jedną z kamienic stoją cztery radiowozy i jeden samochód nieoznakowanych. Zaparkowałem i wyszedłem z auta. Podeszło do mnie troje naukowców i powiedzieli, że ciało jest na trzecim piętrze dostali rozkaz zabezpieczyć i nie ruszać do mojego przybycia.
Za drzwiami było czteropokojowe mieszkanie. W głównym pokoju na środku leżało ciało młodej kobiety. Westchnąłem wyjąłem dyktafon i zacząłem nagrywanie.
"Dwudziesty trzeci lipca godzina dwunasta dwanaście, mówi komisarz Marek Mrowak. Ofiary należy do rasy białej, kobieta w wieku dwadzieścia pięć - trzydzieści lat. Wzrost, wyjmuję miarkę, sto siedemdziesiąt dwa centymetry. Dłoń prawa otwarta, dłoń lewa zaciśnięta, stężenie pośmiertne uniemożliwia dokładniejsze przyjrzenie się przedmiotowi. Na nadgarstkach ślady otarć sugerujących więzy, na nogach powyżej kostek ten sam ślad. Coś błyszczy na brzuchu ofiary. Biorę lampę na ultrafiolet i przykładam do brzucha, Pojawia się napis "Oto dama trefl, pozostało jeszcze jedenaście kart". Hazardzista. Potrzebuje kogoś kto rozwiążę tę zagadkę".
Las
Mimo, że dzień był słoneczny las
Porko był ciemny i jakiś wrogi. Przeczucia obserwowania i strachu, dobrego
strachu postanowiłem wejść do niego i wytropić moją przyszłą ofiarę. Gdy tylko
minąłem pierwsze drzewa zrobiło się ciemno i zimno przez pierwsze sekundy nie
ruszyłem się przyzwyczajając się do ciemności i nasłuchując wieści z lasu,
takie informacje już nie jeden raz uratowały mi życie. Zobaczyłem ruch na
wprost siebie, jednak nie poszedłem tam tylko bardziej na wschód ponieważ Porko
bawi się zmysłami tych którzy wejdą do niego. Moja prawa ręku spoczywała o
kolbie pistoletu z tłumikiem a wzrok podążał za niewyraźnym konturem mojego
celu. Cel znajdował się jakieś dwanaście metrów ode mnie strzelę i ucieknę nim
ktokolwiek się spostrzeże. Wycelowałem, nacisnąłem spust i wtedy usłyszałem
najgorszy dźwięk dla płatnego zabójcy lub jak ja wolę się nazywać czyściciel.
Pusty magazynek. Chowam broń i wyjmuję garotę, dziękując sobie, że o niej nie
zapomniałem. Podchodzę do celu bezszelestnie i likwiduje. Strzał, chłód,
zdziwienie, wszystko jakby zwolniło patrzę na ciało leżące u moich stóp, to nie
mój cel. Patrzę za siebie, mój cel mierzy do mnie z dymiącego pistoletu,
opuszczam głowę i widzę krew na wysokości klatki piersiowej, słyszę jeszcze dwa
strzały. Ból, ciężar a później nicość. Tak ginie czyściciel nazywany przez
tych, co go ścigali Duchem. Paradoksalnie nie zabił go cel, ale jego duma i
pewność siebie.
Rękawica
Gdy
spojrzałem na swoją dłoń, pierwszy raz zamiast wzmocnionej rękawicy ze smoczej
skóry zakończonej zagiętymi ostrzami poczułem się nagi. Dotknąłem ręki na
której była już tylko moja skóra, po raz pierwszy żałowałem swojego uczynku.
Ucieszyłem si, że następne będzie kasowanie pamięci i wygnanie do innego
świata. Na całe szczęście Obserwatorzy nie stosują kary śmierci, wygnanie i
pozbawienie pamięci to najcięższa kara.
Sztylet Obserwatorów
Sztylet
Obserwatorów, jedna z nielicznych tajemnic które zostały odkryte. Jego ostrze
jest bardzo cienkie, tak że wydaje się aby był on ze szkła. Jest lekko zakrzywiony
do zewnętrznej strony a na jego końcu jest sześć ostrzy również zakrzywionych
ale w stronę trzonka. Wielkości ostrz różnią się, jest to rodzaj ich
odróżniania. Na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo. Podstawa trzonka jest
wykonana w kształcie oka Ra. Jeśli wierzyć legendzie każdy z dwunastu
Obserwatorów w Radzie ma własną podstawę sztyletu, dzięki temu można wiedzieć
komu podlegają. Tajemnicą jest też wykorzystanie sztyletów, Obserwatorzy nigdy
nie walczyli za jego pomocą.
Gra wstępna
Leżała
na łóżku, podszedł do niej, dotknął delikatnie jej stóp oraz kostek. Odwróciła
się na plecy popatrzyła na niego z uśmiechem, tym samym który tak lubił.
Przesunął ręce na jej uda jednocześnie pochylił głowę i pocałował jej duży
palec u stopy. Cicho jęknęła gdy on zaczął powoli posuwać się do góry, czuła
jak krew płynie coraz szybciej i szybciej i jak robi jej się gorąco. Doszedł do
pępka tu zatrzymał się na chwilę uniósł wzrok i popatrzył na nią, w jego oczach
widać było głód, ten dawny prymitywny głód ale jednocześnie była w nich troska
wiedziała już co to oznacza. Zaczął całować jej pępek a chwilę później włożył
do środka język. Uniosła do góry brzuch aby nie mógł oderwać od niego swoich
ust jednak on przeszedł wyżej, teraz pieścił jej piersi rękoma i ustami. Delikatnie
masował jej piersi oraz całował jej sutki. Ona całkowicie mu oddana wiedziała,
przeżywała właśnie najwspanialsze chwilę w życiu nawet nie skończyli gry wstępnej. Jego ręce
objęły ją w talii a usta powędrowały na szyję zatrzymując się na chwilę na karku,
w tym momencie delikatnie przechyliła głowę w bok, aby jego twarz pojawiła się
przed nią. Byli tak blisko siebie że widziała każdy szczegół jego twarzy a on
każdy nawet najbardziej delikatny pieg przy jej nosie. Tym ślicznym malutkim
nosku. Pocałował ją w niego jeden króciutki pocałunek przed tym najgorętszym
który miał za zadanie przekazać całą miłość jaką do niej czuje. W tym momencie
ich usta się spotkały.
Twierdza Obserwatorów
Tajemnicza
i legendarna siedziba bractwa. Według legendy znajduje się po za horyzontem i
tylko godni znajdą bramę do niej. Nikt nie wie jak naprawdę wygląda siedziba.
Jest odosobnieniem miejsca bezpiecznego i cichego każdej jednostki. Jedni widzą
w niej średniowieczną, niezdobytą twierdzę, inni luksusowy współczesny hotel. Są
jeszcze tacy którym wydaję się małym cichym i przytulnym domkiem gdzie można
spędzić swoje ostatnie dni, ostatnia grupa to ci co widzą „twierdzę”, jako
farmę gdzie mogą odpocząć od szybkiego życia świata zewnętrznego. Jest to przyjemny
obraz ich siedziby, ale jest jeszcze jeden ten który sprawia, że unika się go.
Istoty spoza bractwa gdy znajdują się przy jednej z bram odczuwają strach,
czysty pierwotny lęk który mówi im aby jak najszybciej uciekali z tego miejsca.
To pierwsza linia obrany tak zwana „linia psycho”. Jednak mimo tych wszystkich
zabezpieczeń oraz wymazywania pamięci osób wygnanych z bractwa, informacje o
ich siedzibie można znaleźć w wielu dziełach. Nie jest oczywiście nazywana
bezpośrednio, ale gdy się wie gdzie szukać są pewne delikatne aluzje wskazujące
gdzie, kiedy, jak i o której patrzeć. Księgi opisują „twierdzę”, jako raj, el
dorado czy eden. Gdy będziecie mieć szczęście może kiedyś ujrzycie we mgle
zarys bramy, a może nawet zostanie ona przed Wami otwarta.
Talizmany
Poszukiwania
talizmanów trwają od dawna, ja jestem jednym z nielicznych którzy owe talizmany
widział i miał w swojej kolekcji. Poszukiwania talizmanów przez większość przez
większość czasu oznaczają czytanie dużej ilości książek w których doszukujemy
się jakichś wzmiankach o nich. Nie będę tu tego opisywał, opowiem sam finał
tego jak znalazłem pierwszy talizman.
Jestem
w krainie skutej lodem, jest zimno ale nie ciało odbiera ten chłód lecz dusza. Nagle
w ogarniającej ciszy dociera do mnie szept, nie raczej śpiew. Od tego śpiewu
roztacza się ciepło, idę w kierunku z którego dochodzi śpiew. Po jakichś trzech
minutach ujrzałem bladoniebieski połysk dochodzący spod kamienia, odsunąłem go.
Pod nim było coś jakby kawałek szkła, ostrożnie wziąłem je do ręki, było ciepło
więc przyłożyłem je do policzka a on został wchłonięty przez moją skórę. Wtedy
usłyszałem kroki, szybko odsunąłem się w cień Do miejsca z którego zabrałem
szkiełko podeszło sześć postaci, wyglądały jak gdyby żaby z trądem powiększyć
do wysokości 2,2 metra,
ubrać w zbroje i dać miecze. Porozumiewali się za pomocą chrząknięć. Jeden z
nich dotknął miejsca gdzie było szkiełko, wyciągnął miecz i uderzył rozbijając
skałę. Ja w tym czasie jak najciszej oddalałem się najdalej jak to tylko
możliwe od tych stworzeń. Nagle moje palce lewej ręki napotkało drugie
szkiełko, było ono takie same w dotyku jak pierwsze. Gdy przyłożyłem je do
policzka żołnierze zauważyli, a raczej usłyszeli mnie i zaczęli biec w moją
stronę. Podczas ucieczki co jakiś czas obok mnie pojawiały się strzały. Właśnie
zastanawiałem się ile mają strzał gdy zobaczyłem szczelinę skalną, z trudem się
tam wślizgnąłem, ale przynajmniej tu mnie nie dostaną. Znowu usłyszałem śpiew,
kolejne szkiełko było blisko, gdy przyłożyłem je do policzka a ono zostało
wchłonięte. Wokół mnie pojawiły się napisy w takim samym bladoniebieskim
kolorze jak szkiełka. Usłyszałem kroki, odwróciłem się przestraszony że
żołnierze jakoś tu weszli. Lecz zobaczyłem kobietę w czarnej todze białej masce
wręczyła mi talizman, natychmiast zrozumiałem, że te szkiełka to kawałki
medalionu.
Talizman
Miłości, powiedziałem biorąc go do drżących z podniecenia dłoni, jestem
pierwszym człowiekiem który widzi je w całości od ponad trzech tysięcy lat,
oglądając. Gdy spojrzałem na kobietę ona potwierdziła moje słowa kiwnięciem
głowy. Zaraz potem wszystko zaczęło się kręcić i wylądowałem w biblioteczce, w
ręce nadal trzymałem talizman, usłyszałem głos:
- Za pięć minut zamykamy.
Założyłem
medalion na szyję i wyszedłem. W domu przyjrzałem się dokładniej talizmanowi.
Ma prostokątny kształt na jego brzegach oraz na środku jest bladoniebieska
poświata, na obu końcach jest spleciona para węży.
Ojciec mimo woli
Chodziłem
sobie bez celu po mieście oglądając ludzi oraz pozwalając myślom błądzić w bliżej
nie znanym kierunku gdy pobiegła do mnie mała, tak na oko dwuletnia dziewczynka.
Dotknęła zewnętrznej części mojej nogi popatrzyła mi w oczy uśmiechnęła się i odbiegła
kawałek. Uśmiech tak małych dzieci jest jak choroba. Zaraźliwy ale mimo takiej funkcji
każdy chce aby dzieci uśmiechały się tylko w ten sposób. Dziewczynka odbiegła jakieś
sto metrów ode mnie, zatrzymała się, odwróciła i rozłożonymi rękoma zaczęła biec w moją stronę.
Ja odruchowo przyklęknąłem tak, że dziecko objęło mnie rączkami za szyję. Miałem
nos w jej włosach, jedwabistych, pachnących koloru ciemnego blond. Kocham cię, tatusiu.
– Powiedziała dziewczynka, patrząc mi prosto w oczy. – Gdzie jest mamusia? Spytała
następnie. Bierze mnie za swojego ojca. Podnoszę się, ona dalej trzyma mnie za szyję.
– Czy wiesz kto może to wiedzieć? – Pytam, mając nadzieję, że powie coś co mi pomoże.
Ona jednak położyła swoją głowę na moim barku tak, że jej część opierała się na
mojej szyi i głowie i zasnęła. Musiała być zmęczona.
Jaskinia
Jesteśmy tu uwięzieni. Powiedziałem
do drużyny. Kuliliśmy się za kamieniami co jakiś czas ostrożnie spoglądając na smoki.
Zbliża się, na mój znak atakujemy. Powiedziałem i chwyciłem swój sztylet. Gdy miałem
już zawołać do ataku chwyciła mnie towarzyszka mówiąc, „czekaj, te smoki są inne”.
Kiedy przyjrzałem się im dokładnie. One miały mniejsze zęby i jakby coś mówiły.
Wtedy moja towarzyszka znowu mnie dotknęła. „Co powiedziałeś?”, spytała patrząc
na mnie wystraszona. „powiedziałeś coś w języku smoków”. Coś bardzo starego, te
smoki tutaj mówią że są zbyt młode, mówią że język którym się porozumiewałeś jest
starożytny. A ja nawet nie zdawałem sobie sprawy że go znam. I po co w ogóle potrzebna
mi jego znajomość.
Towarzysz
Budzę się w kapsule, wszędzie
jest ciemno. Dlaczego przecież nasz schron ma własne generatory. Idę do wyjścia
powoli ponieważ pod nogami wyczuwam jakieś śmiecie. Nagle po nodze coś mi się
prześlizguje, odruchowo cofam nogę ale to coś wchodzi mi po nodze i mimo próby
zrzucenia wspina się coraz bliżej. Mam to na plecach po za zasięgiem rąk a
chwilę później schodzi mi na wewnętrzną stronę ręki . Gdy się tam znalazł
poczułem ból jakby dźgano mnie rozgrzanym do czerwoności prętem. Następnie poczułem się strasznie zmęczony po
czym upadłem na ziemię.
Kiedy
się obudziłem, widziałem wszystko wyraźnie mimo braku jakiegokolwiek źródła
światła. Pomieszczenie wyglądało jak po walce, jednak nie było żadnych zwłok,
wtedy usłyszałem głos – Ciała zostały zabrane do przetworzenia. - Odwróciłem
się natychmiast za siebie ale nikogo tam nie widziałem. – Gdzie jesteś? –
spytałem. – Na dole. – Odparł głos.
Spojrzałem na dół ale nadal nikogo nie widziałem, wtedy głos powiedział „spójrz
na swoją rękę”, na wewnętrznej stronie lewej dłoni miałem coś co wyglądało jak
robak albo jakiś wąż tylko, że było jakby wtopione w skórę. – Rozmawiamy ze
sobą telepatycznie człowieku.
- Kim jesteś? – spytałem
- Kimś kto pomoże Ci przeżyć w
tym świecie.
Kapitan
Rozpoczynam przesłuchanie
kapitana statku zwiadowczego klasy Oskar. Zważywszy na stan zdrowia
przesłuchiwanego proces odbywać się będzie z przerwami.
Wracaliśmy
zgodnie z planem z planety Luxter4, z zespołem naukowców. W drodze odebraliśmy
sygnał z planety poziomu 4. Zgodnie z punktem czwartym przepisów Federacji
polecieliśmy to sprawdzić. Znajdowały się tam zwłoki piętnastu ludzi i spis
badań. Postanowiliśmy zabrać obiekt badań ich przedmiot. Przedmiotem tym była
roślina. Po dwóch dniach wszyscy którzy mieli bezpośredni kontakt z obiektem
zaczęli dziwnie się zachowywać. Mówili coś o potworach i byli agresywni. Po
tygodniu większość urządzeń była rozbita. A załoga łącznie ze mną walczyła z
potworami. A przynajmniej tak nam się wydawało. Gdy zabiłem ostatniego potwora
on na moich oczach zmienił się. Gdy ta metamorfoza została zakończona moim
oczom ukazała się moja pierwsza oficer, ze śladami po ostrzach które sam
wykonałem . W jednej chwili zrozumiałem wszystko . Nie było potworów, to tylko
ta roślina ma coś w sobie i uwolniła to infekując nas i wywołując halucynacje.
Każdy z nas widział innych jako okropne zdeformowane stwory, które pragną tylko
jednego. Wtedy to postanowiłem zniszczyć statek z całym ładunkiem, ponieważ nie
wiedziałem czy on sam nie uległ zainfekowaniu. Zebrałem materiały badań,
dopisałem własne spostrzeżenia i koordynaty planety z rośliną. Prosiłem w notatkach
by poddać planetę kwarantannie. Nigdy nie byłem naukowcem więc pisane są
prostym słowem. Udało mi się naprawić panel kontrolny dzięki czemu skierowałem
okręt na najbliższą gwiazd. Zanim jednak potwierdziłem zmianę trasy odprawiłem
pogrzebowy rytuał dla załogi. Później skierowałem się do kapsuły która została przechwycona
przez jeden z okrętów flagowych Federacji. Powtórzę to jeszcze raz, zabiłem swoją
załogę i poniosę pełną tego odpowiedzialność.
Azyl
Wiesz,
ten świat nie zawsze był taki jak teraz. To co widzisz to tylko szkielet prawdziwego
świata a to czym się żywisz to nędzne resztki. Widzisz to drzewo, wierz lub nie
ale kiedyś te drzewa to mieszanka brązu i zieleni a nie czarny zwęglony kawał drewna.
Pytasz skąd to wiem. To proste, przeczytałem w archiwach azylu. Tam właśnie wybieramy
się, tam tylko będziesz bezpieczny. Wędrujemy po świecie w poszukiwaniu wiedzy oraz
ochotników którzy mogliby wstąpić w nasze szeregi. Ty jesteś kimś odpowiednim. Jest
wejście do azylu, jednak zanim tam pójdziemy chciałbym powiedzieć tobie o twojej
przyszłości. Na początku zostaniesz zakwaterowany w pomieszczeniu tymczasowym gdzie
będziesz przez jeden lub dwa dni. Później staniesz przed Radą, oni zadadzą ci kilka
pytań a później wspólnie zadecydujecie o swojej przyszłości. Ja na przykład jestem
zwiadowcą ale nazywają mnie też obserwatorem. To jeden z najniebezpieczniejszym
ale też najmniej kontrolowana z dróg.
Odkrywca
Nie wiem
od jak dawna chodzę kanałami, przed sobą widzę tylko kawałek kamiennego chodnika
i śmierdzącą rzekę. Droga wygnańców i buntowników. A ja tu jestem sam, przynajmniej
tak mi się zdawało dopóki nie usłyszałem głosu „zostaw ją, na nic się nam nie przyda.
Szczurołaki będą miały pożywienie”. Kiedy odeszli zauważyłem na podłodze ciało.
Nie, to nie ciało, to żywa kobieta była jednak bardzo pobita a jej ubranie zamieniło
się w kilka pasków tkaniny śmierdzącej mieszanką krwi, moczu i czegoś jeszcze. Usłyszałem
ruch, szczurołaki przyszły na żer, nie wiem czemu ale wyprostowałem w ich kierunku
rękę i powiedziałem „Nie przejdziecie”. Wtedy to poczułem, coś jakby kula wyrosła
ze mnie wchłonęła kobietę i zatrzymała się oddzielając nas od szczurołaków. Mam
moc, to dlatego moje plemię mnie wygnało, jestem dziwolągiem. Może potrafię wyleczyć
ją. Podszedłem do kobiety i dotknąłem jej
palców, były całe posiniaczone i połamane dlatego starałem się robić to jak najdelikatniej.
Kiedy poczułem jej skórę na swojej oprócz tego poczułem ból. Ból tak silny, że aż
odrzuciło mnie. Przy drugiej próbie byłem już gotowy na to co poczuję. Poczułem,
że instynktownie potrafię ją uleczyć. Gdy skończyłem dałem jej swoje ubranie. Okryła
się szczelnie ale nie ruszyła z miejsca, tylko patrzyła na mnie. Chciałem odejść,
przecież jestem wygnańcem ona może iść gdzie chce, jednak ona zawsze szła trzy kroki
za mną.
Prolog
Ciemna, zimna noc. Przy słabym ognisku siedziały skulone trzy
postacie. Kiedy ogień zmniejszał się jedna z postaci rozejrzała się dookoła po czym
kiedy doszła do wniosku, że są sami postać wrzuciła do ogniska jeden pieniek i wróciła
na swoje miejsce. Jeszcze kilka dni, mówiła do siebie postać. Będą wolni i nareszcie
dowie się kim naprawdę jest. Postać dotknęła swego ramienia i spuszczając głowę
przypomniał sobie sytuacje z dzieciństwa. Kiedy jeszcze miał rodzinę i nie wiedział
o swoim przekleństwie. Rozumiał mowę zwierząt, nie wiedział że to coś złego i zaczął
rozmowę przy innym dziecku, te zaczęło krzyczeć „mag”, po czym uciekło. Po tym wydarzeniu
musieli uciekać z miasta. Pierwszy z wielu razy, w każdym mieście słyszał o magach
że są odpowiedzialni za wszelkie zło tego świata.
Jestem już tym zmęczony. Kontrola nad każdym ruchem ciała bywa męcząca, tak samo jak zlecenia i ciągła ucieczka. Różnie mnie nazywają, duch, kurier, terrorysta. A ja chcę tylko zarobić na życie i robię to w jedyny sposób jaki potrafię. Mam wielu wrogów a ci którzy mi pomagali już zginęli. Nie żyją ponieważ wiedzieli za dużo. Wszyscy którzy mieli ze mną kontakt zginęli. Nikt jednak nie zadał sobie pytania kto mnie wyszkolił, a oni dalej działają. Jeśli jesteście ciekawi mojego szkolenia czytajcie ten dziennik dalej. To moje zabezpieczenie i jeśli ktoś to czyta to znaczy, że jestem martwy.
Bar
Stoję oparty plecami o ladę baru obserwując bawiących się gości i popijając mineralną z butelki. Miałem ciężki dzień a woda mnie uspokaja. Moje zainteresowanie pada na trójkę bawiących się osób, dwóch mężczyzn i kobietę. Wygląd mężczyzn mnie ale kobieta to co innego. Była to ładna krótkowłosa blondynka w czarnej mini spódniczce i ciemnoniebieskiej bluzeczce. Kiedy spostrzegłem, że co chwilę bierze łyk z w ogóle nie opróżniającej się szklanki zacząłem baczniej obserwować mężczyzn a kiedy ich ruchy szły w wiadomym celu względem towarzyszki postanowiłem się wtrącić.
- Dobry wieczór panom. Dziękuje, że dotrzymaliście towarzystwa mojej znajomej ale możecie już iść. - odparłem kładąc nacisk na ostatnie zdanie.
- Bo co. - odpowiedzieli a właściwie odburknęli, ja tylko uśmiechnąłem się i spokojnie lecz stanowczo
- Ponieważ wasza zabawa skończy się zupełnie inaczej niż sądzicie. Ta pani już dość dzisiaj wypiła.
- Nie tobie to osądzać. - powiedział jeden z mężczyzn.
- Panowie jeszcze raz wyjdziecie stąd po dobroci czy w towarzystwie moich znajomych. - powiedziałem dając znak ochroniarzom którzy wyrośli jak spod ziemi.
- Spadaj palancie, nie po to marnujemy kasę aby nie mieć z tego żadnej przyjemności.
- Jaka może być przyjemność skoro kobieta na drugi dzień nie będzie nic pamiętać? - spytałem, patrząc na kobietę która opierała się o stół nie mogąc ustać.
- Spokój na następny dzień i brak telefonów. Zabawa bez zobowiązań jest tym co najlepsze.
- Panowie możecie ich wyprowadzić. - zwróciłem się do ochroniarzy którzy bez wysiłku przerzucili ich sobie przez ramię i udali się do wyjścia. Ja w tym czasie zwróciłem się do kobiety.
- Dobrze się pani czuje?
- Chciałabym się położyć.- powiedziała spoglądając prosto w moje oczy. Miały kolor bursztynu
- Na zapleczu jest pokój wypoczynkowy w którym jest wygodna kanapa. Mogę pani pokazać. - powiedziałem, a gdy wstała przytrzymałem ją. Kiedy już udało mi się zaprowadzić ją do pokoju ona pocałowała mnie, po pierwszym szoku wywołanym przez ten niespodziewany ruch odsunąłem się i powiedziałem - To ta kanapa, sam kilka razy na niej spałem, będzie pani wygodnie. Przed drzwiami będzie ochroniarz aby nikt pani nie przeszkadzał. - Po czym wyszedłem. Patrząc na drzwi potarłem usta myśląc sobie “ciekawe ile z tego będzie pamiętać jutro”.
Zapomniana historia
Poniższy tekst zapisany został na starym pożółkłym i uszkodzonym miejscami papirusie. Tekst został podpisany przez osobę nazywającą samą siebie strażnikiem.
“Dzisiaj wprowadziliśmy czar blokujący, wiem że to brutalne i ostateczne wyjście ale wcześniejsze nie przynosiły rezultatów. Ty który to czytasz wiedz iż cała planeta została otoczona barierą która blokuje umiejętności magiczne każdej istoty na planecie. Tylko to może zapobiec czarodziejskim walkom. Wiem, że istoty tak bardzo przesiąknięte magią zginą, czuje to, wiem że nie zobaczę już zachodu słońca. Wiedz czytelniku, że odchodzimy byś ty i tobie podobni nie byli wykorzystywani. Rozwijajcie się, odkrywajcie, podróżujcie.
Chciałbym powiedzieć jeszcze coś za co czuje się odpowiedzialny. Jeśli będzie rodzić się jakieś dziecko obdarzone talentem magicznym to zachoruje ono, in większy talent tym cięższa choroba, może nawet dojść do zgonu dziecka. Przepraszam nie zdołaliśmy nic z tym zrobić”.
Zabójca
Jestem już tym zmęczony. Kontrola nad każdym ruchem ciała bywa męcząca, tak samo jak zlecenia i ciągła ucieczka. Różnie mnie nazywają, duch, kurier, terrorysta. A ja chcę tylko zarobić na życie i robię to w jedyny sposób jaki potrafię. Mam wielu wrogów a ci którzy mi pomagali już zginęli. Nie żyją ponieważ wiedzieli za dużo. Wszyscy którzy mieli ze mną kontakt zginęli. Nikt jednak nie zadał sobie pytania kto mnie wyszkolił, a oni dalej działają. Jeśli jesteście ciekawi mojego szkolenia czytajcie ten dziennik dalej. To moje zabezpieczenie i jeśli ktoś to czyta to znaczy, że jestem martwy.
Ona i on
Stali tak przytuleni, ona oplatając jego kark, on zaś trzymając ręce na górnej granicy jej pośladków. Rozmawiali patrząc na siebie. On podziwiał jak poruszał się każdy jej mięsień, jak jej źrenice poruszają się w tę i z powrotem. Powiedział coś, ona uśmiechnęła się delikatnie, w ten swój specyficzny delikatny sposób który on tak bardzo lubił. Ten delikatny uśmieszek mówił mu więcej niż milion słów i ona doskonale o tym wiedziała. Przez chwilę oboje milczeli wpatrując się w głębie swych spojrzeń a następnie w jednej chwili roześmiali się.
Początek
Podczas spaceru, takiego zwykłego bez większego celu wpadła na mnie kobieta. Krótko ostrzyżona brunetka o zielonych oczach. Nie zapamiętałbym tego gdyby nie to, że podczas tego wpadnięcia upadliśmy na ziemię, jej dłoń spotkała się z moją a usta wypowiedziały do mojego ucha “przyjdę po to, znajdę cię, nikomu nie ufaj”. Po czym wstała i uciekła, chwilę później zza rogu wyskoczyło trzech mężczyzn, a następnie pobiegli w jej stronę. Rozejrzałem się w okół a kiedy stwierdziłem, że jestem sam otworzyłem dłoń którą dotknęła tajemnicza kobieta. Miałem w niej pendrive. Kim ona była, co jest w sprzęcie i co ważniejsze po czyjej stronie ja mam być? Te pytanie razem z milionem innych jednocześnie krzyczały w mojej głowie.
Trauma
Kim ty jesteś ? - spytała kobieta gdy staliśmy razem w małym pomieszczeniu na uboczu. - Mówiłeś, że nam pomożecie, a wy co? Zachowujecie się jakbyście nie mieli serca.
- Mamy je. Jednak potrafimy skrywać uczucia. - odparłem spokojnie
- Dlaczego? By wyjść na nieczułych drani? - mówiła, a właściwie krzyczała wprost na w moim kierunku. - Nie wyobrażasz sobie jakie koszmary przeżyliśmy, a wy tu macie prawdziwy raj, ale nie chcecie się z nami podzielić.
- Wydaje ci się, że wiesz cokolwiek o koszmarze? - zrobiłem krok w jej kierunku jednocześnie podnosząc głos - Nie wiesz jak to jest patrzeć na upadek świata który znasz, śmierć wszystkich kochanych osób. Mówisz, że się nie uśmiecham i cały czas wydaję się ponury. A zatem wyobraź sobie, że gdy tylko patrzysz na twarz bądź sposób ruchu całkiem obcej osoby widzisz zamiast niej postać najbliższą twemu sercu a następnie gdy już przypomnisz sobie każdy szczegół, widzisz jak umiera. Ja, My - poprawiłem się szybko - żyjemy z tym przez całe życie. Upadek cywilizacji naznaczył i nie pozwoli nam odejść dopóki nie wypełnimy własnej misji.
Przebudzenie
Otwieram oczy, ale szybko je zamykam gdyż oślepia mnie biel sufitu. Za drugim podejściem jestem już przygotowany i nie otwieram ich tak szybko. Jednak gdy odzyskuję więcej świadomości razem z nią wraca ból. Mimo to rozglądam się po okolicy. Jestem na łóżku a w moją prawą rękę została wbita igła z jakąś cienką rurką, wodziłem za nią wzrokiem aż natrafiłem na woreczek zawieszony nad moim łóżkiem a w nim jakaś przeźroczysta substancja. Chciałem wyjąć igłę ale moje ręce były jak z żelaza. Dopiero po pięciu minutach które ciągnęły się w nieskończoność udało mi się z wielkim trudem podnieść lewą rękę i skierować ją obok drugiej tak by jej dłoń była blisko miejsca wbicia igły. W momencie usłyszałem za sobą kobiecy głos “Dzięki Bogu, obudziłeś się. Tak się martwiłam”. Następnie do mych uszu dobiegł odgłos kilku pospiesznych kroków i tajemnicza kobieta przytuliła się do mnie. Moje nozdrza wychwyciły słodycz jej zapachu i mimo, że nie mogłem sobie przypomnieć kim ona jest, ani co nas łączy. Kobieta odsunęła się po chwili a następnie otworzyła usta i powiedziała “Co ty sobie wyobrażasz? Najpierw znikasz na miesiąc bez słowa a następnie pojawiasz się przed budynkiem szpitala jakbyś wyrósł spod ziemi ranny, rozgorączkowany i mamroczący coś niezrozumiałego.”
Weszła do kabiny z zamkniętymi oczyma i wsunęła twarz bezpośrednio w strumień wody. Gdy przyjemne ciepło kropel wody stykało się z jej skórą czuła jak wszelkie troski oraz zmęczenie uciekają i zostają zastąpione stanem błogości. Przez moment stoi tak bez ruchu pozwalając by woda bez przeszkód obmywała całe jej ciało. Następnie wyciągnęła rękę po myjkę oraz balsam by później wetrzeć go w całe ciało, zaczynając od stóp i powoli oraz równomiernie idąc ku górze. Gdy była już cała w balsamie zawołała “skarbie, mógłbyś tu przyjść”. Po jakichś dziesięciu sekundach drzwi otworzyły się i do środka wejrzał mężczyzna z pytaniem w oczach, kobieta gestem podała mu myjkę a następnie odwróciła się do niego plecami. Mężczyzna od razu delikatnie zaczął myć jej plecy a gdy skończył wyszeptał do ucha “gdy już wyjdziesz zapraszam na masaż, taki jaki lubisz najbardziej”, a następnie wyszedł. Kobieta w tym czasie uśmiechnęła się na samo wyobrażenie tego jak spędzi najbliższe wolne chwilę. Kiedy spłukała z całego ciała delikatną piankę zakręciła prysznic i wzięła ręcznik, miękki puszysty w kolorze jasno zielonym, jej ulubiony.
Rachel
Mam na imię Rachel i jestem wampirem. Jednak zanim weźmiecie srebrne krzyże, sztylety i osikowe kołki wysłuchajcie mnie. Większość tego co wiecie o nas to kłamstwa. Tak naprawdę nie potrzebujemy pić krwi, a czosnek także nic nam nie robi. Na pewno spytacie a co z kołkiem w serce czy odcięciem głowy? Pozwólcie, że odpowiem pytaniem na wasze troski. A czy znacie kogoś kto by to przeżył? Przyszłam na świat jako człowiek, byłam córką zwykłego rolnika i w wieku czternastu lat zostałam oddana mężczyźnie który był właścicielem ziemi gdzie pracowaliśmy. Mieszkanie w jego posiadłości nie należały do najgorszych. Nie zmuszał mnie do kontaktów i mogłam robić co tylko chciałam. Po raz pierwszy w życiu. Wtedy poznałam przystojnego mężczyznę który opowiadał mi o dalekich lądach pokazywał różne przedmioty które stamtąd wziął,zadziwiał mnie swoją dojrzałością oraz elokwencją. Pewnej nocy powiedział mi kim jest i czy chciałabym też taka zostać. Ostrzegł mnie, że jako wampir nie będę się starzeć jednak powinnam unikać przebywania w jednym miejscu dłużej niż piętnaście lat. jeśli przebywa się dłużej ludzie zaczynają nabierać podejrzeń a następnie przestraszą się i spróbują wygnać bądź zabić. Przemierzyłam cały świat zbierając pamiątki jako, że wiedziałam iż nie umrę musiałam się zabezpieczyć. dlatego schowałam na całe dwieście lat skrzynię pełną pieniędzy w miejscu niedostępnym oraz taki które przetrwa w stanie nienaruszonym.
Ale nie powinnam Wam za dużo zdradzać o pieniądzach. Pewnie zapytacie jak jest ze słońcem, tu prawda jest tylko połowiczna słońce nie spali nas ale nasza skóra jest wrażliwsza na nie. Wystarczy tylko krem z mocnym filtrem lub zasłonięcie skóry i bez przeszkód mogę wyjść na zewnątrz. Ale tak naprawdę główny element dlaczego postanowiłam wam wszystko opowiedzieć to coś co miało miejsce trzydzieści lat temu. A mianowicie ...
Pożegnanie
Położyłem na zakurzonym blacie stolika mały okrągły dysk, a następnie go włączyłem. Z wnętrza zaraz wydobył się jej głos “Ukochany”, a ja w tym czasie zamknąłem oczy aby moi towarzysze nie widzieli jak się rozklejam. Tym czasem z głośnika dalej słychać było jej głos.
“Nie wiem kiedy to usłyszysz, czy w ogóle go usłyszysz. Dlatego chciałabym powiedzieć tobie co się wydarzyło. Kiedy zgodnie z planem kapsuły się otworzyły twoja pozostała zamknięta. Podobno wystąpił jakiś błąd i nigdy się nie otworzy. Jednak ja w to nie wierzę. W tym momencie siedzę na wprost ciebie i modlę się w duchu by zaczęła się otwierać. Trzy osoby które razem z nami spały wyszły na zewnątrz, po powrocie powiedzieli nam, że na powierzchni mieszka jakieś plemię. Mówią, że możemy ich uczyć by nie popełnili naszych błędów. Jednak najpierw musimy zamknąć cały kompleks. Nie martw się ukochany zostawimy możliwość otworzenia kompleksu”.
Prysznic
Weszła do kabiny z zamkniętymi oczyma i wsunęła twarz bezpośrednio w strumień wody. Gdy przyjemne ciepło kropel wody stykało się z jej skórą czuła jak wszelkie troski oraz zmęczenie uciekają i zostają zastąpione stanem błogości. Przez moment stoi tak bez ruchu pozwalając by woda bez przeszkód obmywała całe jej ciało. Następnie wyciągnęła rękę po myjkę oraz balsam by później wetrzeć go w całe ciało, zaczynając od stóp i powoli oraz równomiernie idąc ku górze. Gdy była już cała w balsamie zawołała “skarbie, mógłbyś tu przyjść”. Po jakichś dziesięciu sekundach drzwi otworzyły się i do środka wejrzał mężczyzna z pytaniem w oczach, kobieta gestem podała mu myjkę a następnie odwróciła się do niego plecami. Mężczyzna od razu delikatnie zaczął myć jej plecy a gdy skończył wyszeptał do ucha “gdy już wyjdziesz zapraszam na masaż, taki jaki lubisz najbardziej”, a następnie wyszedł. Kobieta w tym czasie uśmiechnęła się na samo wyobrażenie tego jak spędzi najbliższe wolne chwilę. Kiedy spłukała z całego ciała delikatną piankę zakręciła prysznic i wzięła ręcznik, miękki puszysty w kolorze jasno zielonym, jej ulubiony.
Pierwszy Pocałunek
Leżałem sobie w jacuzzi z zamkniętymi oczyma gdy usłyszałem jej delikatny, jedwabisty głos. Nie za dobrze Ci? - mówiła śmiejąc się, również z uśmiechem odparłem - Gdy do mnie dołączysz będzie jeszcze przyjemniej. Odparła tylko “świetny pomysł”, po czym kilka sekund później poczułem jak wchodzi do wody i przytula do mnie bokiem. Otworzyłem oczy i obróciłem głowę w jej stronę. Jej wzrok, był utkwiony we mnie a usta uśmiechały się, zmieniłem ustawienie dłoni i gładziłem ją po prawym boku. Wtedy zauważyłem coś co mnie zaciekawiło, “ładny masz kostium”, odparłem. Ona nic nie powiedziała tylko szybko pocałowała mnie, trwało to może dwie, trzy sekundy a gdy powoli odsunęła się spojrzała mi głęboko w oczy, nie musiała nic mówić, czytałem w niej bez problemu widziałem wielkie uczucie, strach przed odrzuceniem i coś czego nie mogłem zinterpretować, chociaż wiedziałem co znaczy. Te wszystkie myśli pojawiły się jednocześnie, a ja zrobiłem jedyną rzecz jaka przyszła mi do głowy, pocałowałem ją. Gdy byliśmy złączeni ona zamknęła oczy, widać było że czynność ta sprawia jej taką przyjemność jak mnie. Dlatego ja również zamknąłem oczy by zwiększyć wszelkie odczucia.
Komentarze
Prześlij komentarz
Ta sekcja należy do Was. Zostawcie ślad po sobie ;)