Edward Guziakiewicz - Kasandra

Cześć, tym razem kolejna z bardzo krótkich książek. Jest to jedna z tych trzech które przeczytałem w jeden dzień. Tę akurat udało mi się przyswoić w poczekalni do dentysty ale nie martwcie się od kolejnej wracamy już do normalniejszej objętości. W ramach spojleru mogę zdradzić Wam iż czytam obecnie "Post Scriptum" Mileny Wójtowicz i to opinii tej książki możecie spodziewać się jako następnej.
A wracając do książki. Ta niewielka objętościowo opowieść, a właściwie jak nazywa ją autor mikroopowieść pochodzi z gatunku sci-fi a głównym bohaterem jest android. Ma on do wykonania misję [już swoją dziesiątą], ale ta jest inna ponieważ tym razem dostanie on partnerkę. Troszkę zirytowało mnie to iż pierwsza myśl androida to "ja pracuje sam. Po co mi ona?", tak szczerze to zaleciało mi trochę sztampą. Oczywiście nie muszę mówić iż misja nie potoczyła się tak jak planowano chociaż i pierwotny plan musiał ulec zmianie. Niestety również zachowanie samej Kasandry uległo bardzo dużej zmianie tak iż na początku oraz na końcu opowiadania jest całkowicie inna i szczerze mówiąc ta pierwsza wersja dużo bardziej mi się spodobała, może nie jej sposób bycia ale to iż miała "charakterek", po zmianie stała się taką cichutką szarą myszką która ma bardzo niewielką czy raczej żadną asertywność. A wracając do Kasandry, jej postać została wrzucona na okładkę i musze się przyznac iż nie podoba mi się ta okładka. Wolałbym aby była ona jakiegoś innego rodzaju. Jeżeli już autor chciał umieścić adroida na okładce mógł zamiast umieszczać ją w pozycji sugerującej rozwiązłość dać ją z elementami które wskazują iż została ona zbudowana i zaprogramowana. Słowem podsumowania, mimo iż opowiadanie jest krótciutkie i ma kilka ciekawych elementów to końcowa ocena mówi iż nie polecam zapoznania się bliżej z tą pozycją.

Komentarze