Autorzy - ci znani czy jeszcze nieznani

Wczoraj podczas rozmów, a właściwie podczas szpiegowania rozmów i czasami wtrącania sięw pewnym momencie napisałem iż twórcy książek nieznani lub raczej jeszcze niepoznani czy wręcz debiutanci mają na start malutkiego plusa, i lekkie fory względem tych bardziej znanych, doświadczonych i z wyrobioną marką. Dlaczego? Postaram się wyjaśnić w tym konkretnym, krótkim poście [wybaczcie za brak grafiki, ale cóż miałbym dawać]. No dobra może zacznijmy od najważniejszego. Otóż debiutanci, bo ci nieznani to w 98% właśnie twórcy debiutujący, to ludzie którzy nie odnaleźli jeszcze swojego "przepisu na sukces", który gwarantuje im sprzedaż książek na poziomie S. Kinga [którego notabene najnowsza książka sprzedała się zanim jeszcze została wydrukowana, i trzeba czekać na dodruk albo kupować u "konika" na jakiś szemranych akcjach], dzięki temu nie boją się oni eksperymentować. Taki zabieg może być przysłowiowym "strzałem w kolano", ponieważ ludzie są przyzwyczajeni do jednego i w skrajnych przypadkach gdy widzą coś nowego to w pierwszym odruchu atakują to i niszczą. Dodatkowo tacy autorzy wiedzą, a właściwie podejrzewają, że ich pierwsza książka [i w niektórych przypadkach jedyna], nie przynosi zysków i tak naprawdę wcale nie ma ich przynosić. Ma ona za zadanie, przetrzeć ślad i pokazać realia tego segmentu rynku a także mignąć gdzieś czytelnikowi i powiedzieć "patrz, jest taki człowiek, który postanowił spróbować swych sił w pisaniu". Wtedy potencjalne kolejne książki mają już troszeczkę łatwiej. Nie mówię, że druga i następne książki będą od razu bestsellerami typu wspomnianego wcześniej Kinga czy patrząc z naszego podwórka R. Mroza, ale będzie można zaobserwować tendencję wzrostową drugiej książki względem debiutu. W archiwum tego bloga znajdziecie kilka książek nieznanych autorów a także pewnej znanej autorski z którą poznałem w trakcie debiutu. Chodzi mi konkretnie o Paulinę Hendel [znacie ją z serii Żniwiarz], którą poznałem przy okazji premiery jej pierwszej książki z serii Zapomniana Księga i mam ten egzemplarz z autografem, niestety podpisana jest tylko wersja elektroniczna ponieważ później nabyłem wersję audio oraz fizyczne. Ale gdy Pusta Noc była w sprzedaży to kupiłem ją bezpośrednio u autorki i ta wersja została podpisana. Jednak odbiegam troszkę od tematu [zresztą jak zwykle]. Kwestia oryginalności autorów. Spójrzcie np. na Dana Browna, gdy jego seria o przygodach Roberta Langdona zyskała na popularności to on schemat tej książki metodą kopiuj-wklej kopiował do każdego swego dzieła. W sumie to ten wzór już wcześniej był kopiowany, ale przy cykly z profesorem Langdonen zbyt mało się zmieniało i w pewnym momencie [u mnie to było podczas premiery Inferno], u czytelnika może pojawić się presyt oraz postanowienie dania sobie spokoju z jego twórczością. Dodatkowo gdy widzę, że twórca a właściwie jego książka jest mieszana z błotem i to nie przez jej zawartość a przez awersję do wydawnictwa które dało szansę autorowi to tym bardziej chcę ją sprawdzić i przekonać się czy zasługuje choć w połowie na aż tak niskie noty.
No dobra, troszeczkę wyjaśniłem swoje poglądy. Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was i chciałbym pogratulować jeśli doszliście do tego momentu. Jak będziecie się czuli na siłach to chciałbym dowiedzieć się co Wy sądzicie o autorach debiutujących oraz tych nieznanych.

Komentarze